W Polsce znajdziemy dwa spektakularne zjawiska związane z kamiennymi krzyżami. Są to kamienne krzyże pokutne na Dolnym Śląsku i kamienne krzyże na Podkarpaciu ze Starego Brusna. Obecnie najlepiej opisane są śląskie krzyże pokutne, których w Polsce zinwentaryzowano około 700. Pochodzą one nawet z XIV wieku. Wiele z tych obiektów jest już uznana za zabytkowe i są opatrzone stosowanymi tabliczkami. W wielu miejscowościach śląskich te krzyże są powodem do dumy. Są specjalne znaki do nich prowadzące, są one używane jako elementy logotypów i pamiątek. Powstała też ogromna ilość książek i artykułów naukowych na ich temat. Kamienne krzyże są tam cenione i odnalezienie kolejnego zaginionego jest wydarzeniem medialnym i naukowym.
W przypadku przydrożnych kamiennych krzyży ze Starego Brusna można odnieść wrażenie, że doceniają je głównie lokalni pasjonaci historii i regionu, a potencjał i ich unikalność zauważa dopiero (albo aż) Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, bowiem dla lokalnych instytucji jest to naturalny element zwykłego krajobrazu. Właśnie dzięki dwukrotnemu stypendium twórczemu w latach 2016 i 2020 z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego powstała, śmiało można powiedzieć, spektakularna inwentaryzacja. 918 bruśnieńskich kamiennych krzyży przydrożnych zostało opisanych na stronie kamiennekrzyze.pl i naniesionych na mapę Google, która na obecną chwilę ma już około 20 tys. wyświetleń! Trudno powiedzieć, czy istnieje druga taka mapa internetowa, która cieszy się tak dużą popularnością. Tak jak w przypadku kamiennych krzyży ze Śląska, gdzie od dawna trwają poszukiwania zaginionych obiektów, także i u nas nie wszystkie krzyże zostały zinwentaryzowane i trwa proces ich wyszukiwania.
Co takiego unikalnego jest w kamiennych krzyżach bruśnieńskich? Po pierwsze skala. Około 900 kamiennych krzyży przydrożnych to tylko promil roztoczańskiego kamieniarstwa. Lokalne cmentarze katolickie i greckokatolickie są wypełnione tysiącami kamiennych krzyży. W kamieniołomach bruśnieńskich wydobywano kamień, służący także do wyrobu dziesiątek krzyży i stel ewangelickich a także ogromnej ilości macew. Niestety duża ich część została zniszczona podczas II wojny światowej, kiedy to armia Hitlera w holokauście ludzi przeprowadzała także holokaust śladów życia Żydów.
W Starym Bruśnie i jego okolicy powstało dziesiątki tysięcy rzeźb kamiennych, duża ich ilość przetrwała do naszych czasów. Można tu śmiało powiedzieć, że kolejny element tej unikalności, to wielowiekowe dziedzictwo rzemiosła i sztuki kamieniarskiej. Pierwsze kamienne krzyże powstawały już w okolicy najazdów tatarskich w XVII wieku.
O ile kamienne krzyże, występujące na zachodzie, cenione są głównie ze względu na ich wiek i historię pokutną, to w przypadku kamieniarki bruśnieńskiej mamy kolejny powód, by uważać, że rozwinęło się tu coś unikalnego. Gdy zniesiono pańszczyznę w 1848 roku w Galicji, chłop uzyskał wolność, nagle stał się kowalem swojego losu. Dotychczas kamienne krzyże które były wykonywane, miały optymalnie prostą formę. Stać na nie było tylko księdza czy jego rodzinę i wójtów wsi. Reszta masy chłopskiej, gdy została pochowana, to mogła mieć tylko drewniany krzyżyk, czasem z patyków, tym bardziej żaden chłop nie myślał o jakimś kamiennym krzyżu na podwórku, które zazwyczaj było jednym wielkim bagnem zadeptanym przez kury z łajnem i gnojem. Przełom jaki się wtedy dokonał, można dziś porównać do tego, jakby nam podwojono wynagrodzenie dzięki skasowaniu podatków, mieszkanie na kredyt, które trzeba całe życie spłacać nagle staje się nasze. Do tego możemy sami decydować o sobie. Nie ma się co dziwić, że każda gromada wiejska chciała mieć pamiątkowy pomnik w formie krzyża z tej okazji. Nagle w Starym Bruśnie zaczęto zamawiać duże ilości „kamiennych krzyży wolności”, stawianych na pamiątkę zniesienia pańszczyzny. Zapewne jeden z kamieniarzy odważył się wtedy, że zrobi krzyż z podobizną Chrystusa, czego do tej pory nikt nie robił w Starym Bruśnie ale i też nie śmiał. Właśnie tuż po zniesieniu pańszczyzny pojawiają się pierwsze kamienne krzyże z unikalną ludową formą płaskorzeźby ukrzyżowanego Chrystusa. Do naszych czasów dotrwało około 40 takich „krzyży wolności”, nazywanych też pańszczyźnianymi.
Niestety, większa możliwość przemieszczania się, wojny, szczególnie powstania w Polsce, powodują, że pojawiają się duże epidemie. Praktycznie każdą wieś dotyka jakaś zaraza, cholera czy tyfus. Ludzie masowo umierają i jedyne, co im zostaje, to wznosić modły do Boga, by zawrócił zarazę. Gdy w końcu zaraza ustaje, gromada wiejska stawia w podzięce kamienny krzyż. To są dwa pierwsze główne czynniki, które powodowały, że stawiano kamienne krzyże. Z radości albo przez trwogę. Z czasem, gdy społeczeństwo się bogaciło, stać już było ludzi na prywatne fundacje przydomowe. Gdy ktoś wrócił z Ameryki, stawiał na chwałę Boga za szczęśliwy powrót. Gdy ktoś poszedł na wojnę i wrócił, także dziękował za ocalenie od kul i szczęśliwy powrót z wojny. Gdy w jakimś miejscu straszyło, to tylko krzyż mógł wygnać „złego”. Czasem ktoś miał niezwykły sen, gdzie doznał prywatnego objawienia, innym razem dzięki szczerym modłom spełniły się marzenia albo dokonało się cudowne uzdrowienie. Powodów postawienia krzyża było tyle ile ludzi, ich trosk i radości. Te około 900 kamiennych krzyży przydrożnych to 900 różnych historii, jakie za nimi stoją. W tym kamieniu zawarta jest esencja duchowej intencji sprawczej. Mówienie o takim kamiennym krzyżu w takiej sytuacji jako atrakcji turystycznej wręcz nie przystoi. Każdy z nich stanowi sacrum związanym ze sferami duchowości i kultury. Dlatego każdy z nich zasługuje na takie indywidualne traktowanie jak krzyże pokutne z regionu śląskiego, które są objęte ochroną, jako zabytek. Szczególnie dlatego, że stanowią też obraz naturalnych ludowych umiejętności artystycznych człowieka. Każdy krzyż jest unikalny, każdy to rzeźba, wykonana z innym stanem ducha, zaangażowania i pomysłu. Tak jak każda sztuka ludowa, jest obrazem naturalnego pierwotnego artyzmu, jaki tkwi w człowieku.
W większości mieszkańcy Starego i Nowego Brusna byli główną siłą roboczą w kamieniołomach bruśnieńskich, które dzierżawione były przez Żydów. Kamieniarze żydowscy, który ozdabiali macewy, nabywali kamień z Brusna i wypełniali nim lokalne kirkuty. Macewy, które przetrwały II wojnę światową, pokazują niezwykły kunszt kamieniarski żydowskich mistrzów dłuta. W niektórych rodzinach w Starym Bruśnie byli na tyle utalentowani majstrzy kamieniarscy, że zaczęli rzeźbić w większych ilościach krzyże i figury. Stało się to źródłem ich utrzymania. Często przyjeżdżali do Brusna ludzie, którzy nabyli na targu piękny odlew krzyża z żeliwa i chcieli, by wykonać im godny kamienny cokół, na którym można by zamocować krzyż. Były one popularne w drugiej połowie XIX wieku. Można tu zauważyć analogię, bardzo prawdopodobne jest, że kamieniarz, widząc taki ażurowy odlew krzyża z dwoma Maryjkami, postanowił go skopiować i przedstawić w prostej kamiennej formie. Dzięki temu ludzie zaczęli nabywać droższe i ładniejsze kamienne krzyże i figury, a nie kupować tylko kamienne bloki, do których mocowany był krzyż żeliwny.
Kolejna ewolucja kamieniarki bruśnieńskiej nastąpiła, gdy po I wojnie światowej na łono ojcowizny wrócił Grzegorz Kuźniewicz. Udało mu się trafić na studia do Lwowa, gdzie zdobył uznanie jako rzeźbiarz. Niestety wojna pokrzyżowała wiele jego planów i postanowił wrócić do domu. Od tego momentu, w 20-leciu międzywojennym, rozpoczyna się nowy etap w kamieniarce bruśnieńskiej. Uczniowie Mistrza Grzegorza zaczynają tworzyć w oparciu o nowe wzory i techniki rzeźbiarskie, wykorzystują też delikatniejszy kamień, który pozwala na uzyskanie więcej szczegółów. Wtedy też, w 10 rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, powstaje najbardziej spektakularne bruśnieńskie dzieło kamieniarskie, którego autorem jest Kuźniewicz, czyli „Pomnik Wolności” w Horyńcu-Zdroju. Dzięki naukom od Mistrza, kamieniarka bruśnieńska zaczyna ewoluować i udoskonalać się, ale nadal ma swoją specyfikę. Niestety II wojna światowa i polityczne działania wymuszały klasyfikowanie narodowościowe, co doprowadziło do Holokaustu Żydów, konfliktu polsko-ukraińskiego i ucieczki kolonistów niemieckich, którzy byli często wyznania ewangelickiego. Po wojnie, w akcji „Wisła”, wywieziono z tych terenów Ukraińców, wyludniając Stare Brusno. Wcześniej wymordowana została społeczność Żydowska, co spowodowało zastopowanie bujnego rozwoju sztuki kamieniarskiej. Po wojnie już tylko nieliczni trudnili się kamieniarstwem.
Przedwojenni mistrzowie zostawili po sobie unikalne zjawisko kamieniarskie, gdzie przenikała się sztuka wielu kultur. W jej wspólnym tworzeniu brali udział Żydzi i greckokatoliccy Rusini (Ukraińcy), Polacy, a także potomkowie pierwszych osadników bruśnieńskich – Wołosi. Swój ślad zostawili Niemcy z unikalnymi stelami i wyznawcy prawosławia. Swoistym pomnikiem pokojowej współegzystencji tak wielu kultur jest właśnie zjawisko kamieniarki bruśnieńskiej, którą można nazwać także roztoczańską. Jest to trwały ślad wyryty w kamieniu, który powinniśmy pielęgnować i się nim szczycić. Roztocze ma kamienną twarz! Greckokatolickie, katolickie i ewangelickie cmentarze, kirkuty, przydrożne i przydomowe krzyże i figury, pomniki, to wielotysięczne kamienne dziedzictwo kulturowe regionu, które swoją stolicę, matnię, miało na pagórach roztoczańskich w Starym Bruśnie. Gdy spojrzymy na kamieniarkę bruśnieńską pod kątem historii, kultury i sztuki, zauważymy, że jest to zjawisko unikalne, którego elementy znajdziemy też na Ukrainie. To dziedzictwo mające walory na skalę światową. Dlatego nie tylko warto walczyć o to, by zacząć obok cmentarzy wpisywać to dziedzictwo na listę zabytków, ale tak jak na Śląsku, także pojedyncze kamienne krzyże przydrożne. Wtedy też będzie można rozpocząć dyskusję, kiedy uda się wciągnąć kamienne krzyże bruśnieńskie, jako zjawisko, na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Walory ku temu, by traktować tak kamieniarkę bruśnieńską są wystarczające. Zwłaszcza, że najtrudniejsza praca została już wykonana – mamy za sobą inwentaryzację kamieniarki bruśnieńskiej, która daje nam pełny obraz istnienia kamiennych krzyży przydrożnych, a także przyczynek do rekonstrukcji i rozwijania ich historii.
Grzegorz Ciećka